środa, 19 lutego 2014

Nieodchudzająco – Czyli luźne przemyślenia o wynajmowaniu mieszkania.

Nieodchudzająco – Czyli luźne przemyślenia o wynajmowaniu mieszkania.

Witajcie w Polsce, rok 2014, perspektyw na kupno mieszkania BRAK. Zdolność kredytowa? Max 1500 zł. A jednak co miesiąc do cudzej kieszeni trafia 700 zł z naszego budżetu + rachunki.
To jak jest? Stać nas na kredyt czy nie? Bank mówi, że nie, historia pokazuje coś zupełnie innego.



Styczeń 2013 - wielka radość z pierwszego wynajętego mieszkania, lokalizacja – centrum (okropieństwo – zero drzew, ani grama trawy naprzeciwko stara kamienica z której sypie się tynk, wszędzie pełno alkonów, za oknem wojny pijaków, co 2 dni interwencja straży i policji) – na ogłoszeniu brzmiało to lepiej. No nic, umowa podpisana więc już po ptokach. Opóźnienie z zapłatą czynszu? W ciągu 15 miesięcy 3 razy, zapłata przed terminem 6 razy. Sms od właściciela mieszkania ? Ok 200 :/ Stan techniczny? Tragedia! Wszystko się psuje i rozpada, a kuchenka i lodówka są w moim wieku – jak nie starsze.

Termin płatności – do 1 każdego miesiąca, sms od właściciela ? Średnio 3 - 25,27,28 każdego miesiąca. Tak dla przypomnienia.

Roczne rozliczenie za prąd – 400 zł, za wodę 840 zł! Bez wglądu w samo rozliczenie – kwoty 'na gębę'. Po głębszej analizie i postawieniu warunku – będzie rozliczenie na papierze będą pieniądze – kwota magicznym sposobem zmniejsza się o 240 zł, a wglądu w papiery nadal brak.

Wynajmujący mówi, że najemca jest złym człowiekiem, że niszczy, nie płaci na czas, olewa, nie oddzwania.. a co myśli najemca? Że wynajmujący jest zwykłym oszustem.

Jakiś czas temu czytałam cykl artykułów dotyczących wynajmowanych mieszkań i złapałam się za głowę. Bo zamiast owocnej dla obu stron współpracy pojawiają się wieczne zarzuty - wynajmujący najemcy i odwrotnie. Przejrzystość umów jest raczej słaba, a kwestie finansowe są jak puzzle, których sporo brakuje.

Średnio co 3 miesiące pojawia się pytanie ' Kiedy się Państwo wyprowadzacie?' - Boże!? Naprawdę jesteśmy tacy straszni? Nie robimy imprez, staramy się płacić na czas, sami naprawiamy usterki... czego ona jeszcze chce?!

Czy jestem w stanie czuć się tutaj jak w domu? Nie ma takiej możliwości, nie mogę czuć się jak w domu mając wrażenie, że ktoś ciągle zagląda mi przez ramię próbując na siłę wyciągnąć ze mnie ostatni grosz.

50 % tego co mamy przeznaczamy na wynajem, czynsz i rachunki. Jak tu się odchudzać mając w lodówce pasztet i serek topiony?! Są dni kiedy nie mogę wyjść z podziwu że jeszcze nie przytyłam, bo co człowiekowi z dobrych chęci skoro sytuacja niespecjalnie pomaga je realizować?

Czas zmienić mieszkanie, wynajmujący otrzymuje informację że do końca marca opuścimy lokal. I znów pojawiają się pytania: „ Kiedy się Państwo wyprowadzicie?”, „ Kiedy się rozliczymy?”, „ Kiedy zdacie klucze?”, „ Macie to odmalować”.. i tak bez końca. W mojej głowie rodzi się pytanie.. Czy ona naprawdę nie wie kiedy kończy się marzec?! Ja wiem, chociaż jestem o jakieś 25 lat młodsza, więc chyba nie jest to żadną wielką filozofią.

Kwestia odmalowania – bardzo zastanawiająca, już przy przeprowadzce wszyscy, którzy pomagali mi przewieźć- przenieść graty zwrócili uwagę na obrzydliwie pociapaną kuchnię. Czy odmaluję? Ani mi się śni, na ścianach i sufitach jest 10 warstw farby która zwinie się i pod wałkiem i pod pędzlem, przy każdej próbie kolejnego zamalowania. Czy nie jest przypadkiem tak, że mieszkania wynajmowane z kaucją mają jakiś fundusz na naprawy? Kaucja do nas nie wróci, to wiem na pewno nawet nie muszę pytać, zatem pędzla do ręki nie wezmę!

I ciągle się zastawiam, czy to był wielki pech? Czy w tym kraju, w którym na starcie należy zapomnieć o pomocy Państwa, nie można nawet liczyć na uczciwość 2 człowieka? A może wszyscy najemcy mają takie problemy? I będę musiała się tak męczyć przez następne nie wiadomo ile lat z każdym kolejnym wynajmującym?

Zmiana mieszkania jest w toku, luksusów nie ma ale jest przytulnie i kilka drzew za oknem – sukces! Ale siedzę i myślę, czy tam będę czuła się jak w domu? A może ktoś znów będzie mi zaglądał przez ramię? Czy zrozumie, że jestem tylko człowiekiem i czasami nie będę w stanie zapłacić czynszu na czas? .. Mam 25 lat i coraz częściej myślę, że może lepiej byłoby wrócić do rodziców.. Bo chociaż nie mają dużo, to wiem że tam nikt nie będzie do mnie wydzwaniał jeżeli spóźnimy się o kilka dni z czynszem, nikt nie będzie męczył smsami, jeżeli zajdzie potrzeba remontu nie będzie to malowanie na ostatnią chwilę, a w lodówce obok pasztetu i sera topionego zawsze będzie kilka warzyw, twarożek, mleko i garnek zupy.

Ciekawa jestem czy wśród zaglądających tutaj osób, są takie które wynajmują mieszkania? Bo nie wiem, czy to ja mam pecha czy powinnam się takich utrudnień spodziewać w każdym kolejnym lokalu?





Na co zwracać uwagę

wynajmowanie mieszkania

najemca

wynajmujący

czynsz